sobota, 28 września 2013

Mój włosowy wybawca - o Tangle Teezer słów kilka

Co mówi nam producent: 
Prawdziwa rewolucja w rozczesywaniu włosów!
Tangle Teezer rozczesuje włosy bezboleśnie i szybko,
pozwala uzyskać niezwykły efekt w ciągu pół minuty!


Szczotka została uznana za najlepszy innowacyjny produkt fryzjerski ze względu na swoje niezwykłe działanie:

  • bezboleśnie rozczesuje splątania
  • masuje skórę głowy
  • nie niszczy struktury włosa

Produkt został doceniony przez profesjonalistów i konsumentów z całego świata. Teraz Tangle Teezer dostępny także w Polsce, w najlepszych salonach fryzjerskich. 



Cena:
Zależy od wersji - ceny ze strony http://sklep.tangle-teezer.pl/


  • Tangle Teezer compact styler (65zł)
  • Tangle Teezer Aqua Splash (57zł)
  • Tangle Teezer Salon Elite (55zł)
  • Magic Flowerpot (69zł)




Moja szczotka:


Moja opinia:
Jestem posiadaczką: długich, cienkich i wyjątkowo skłonnych do plątania się włosów i dla mnie ta szczotka okazała się zbawieniem! Tangle Teezer pozbawiło mnie problemu wyrywania oraz szarpania włosów podczas ich czesania. Szczotka jest wyjątkowo lekka, przyjemnie trzyma się ją w dłoni. Bardzo duża zaletą w moim przypadku jest to, że powierzchnia Tanlge Teezer jest dość duża - rozczesanie nawet bardzo długich włosów nie trwa długo. Producent gwarantuje nam bezbolesne rozczesywanie splątań i w moim przypadku mogę powiedzieć, że ta obietnica została spełniona w 100%. 


Moim bardzo dużym problemem kiedy używałam innych szczotek była ilość wyrywanych włosów podczas ich czesania (zwłaszcza kiedy był jeszcze mokre). Od kiedy używam Tangle Teezer na szczotce zostaje tylko kilka włosów!


Cena szczotki nie jest może wyjątkowo mała ale ja zdecydowanie nie żałuję tego zakupu i uważam, że warta jest każdej złotówki. A czy wy posiadacie Tangle Tezzer? Czy na waszych włosach sprawdza się równie dobrze? A może uważacie, że jest to zbędny wynalazek? Bardzo chętnie poznam wasze wszystkie opinie :) 



wtorek, 10 września 2013

Sekrety piękna gwiazd - Jessica Alba

Hej piękne :)
Od dzisiaj zaczynam cykl, w którym będę opisywać jak o siebie dbają gwiazdy z pierwszych stron gazet i mam nadzieję, że wam się spodoba :)


Jako pierwszą pod lupę wzięłam, moim zdaniem jedną z najpiękniejszych kobiet, drogie Panie przed wami - Jessica Alba!




1)Peeling do twarzy własnej roboty

Przepis:
3-5 łyżeczek jogurtu
1 łyżeczka kawy mielonej
2 łyżeczki olejku kokosowego

Mieszamy wszystkie składki ze sobą i nakładamy na czystą, suchą skórę. Maseczkę nakładamy na twarz i masujemy okrężnymi ruchami. Peeling pozostawiamy na buzi przez około 10 minut i zmywamy zimną wodą co dodatkowo pomoże zamknąć pory.

Kwas mlekowy zawarty w jogurcie działa na skórę eksfoliująco, a tłuszcze które są w nim zawarcie mają doskonałe właściwości nawilżające.
Olejek kokosowy ma również naturalne działanie nawilżające oraz zmiękczające naszą skórę. Olej łagodzi i przyspiesza gojenie się wszelkich ran, pomaga usuwać martwe komórki pozostawiając skórę miękką i pełną naturalnego blasku.
Kawa ma doskonałe zdolności neutralizowania wolnych rodników, ujędrnia skórę i przywraca jej sprężystość




2)Zalotka najlepszym przyjacielem kobiety
Jessica w jednym z wywiadów przyznała, że nie rozstaje się ze swoją ... zalotką :)
aktorka używa maskary tylko na "specjalne okazje", na co dzień tylko podkręca rzęsy za pomocą zalotki




3)Ulubione produkty 


  • Beauty Blender
  • Koh Gen Do Maifanshi Moisture Foundation
  • Hourglass Hidden Corrective Concealer 
  • Tarte Cheek Stain 
  • L’Oréal Voluminous
  • Diorshow 
4)Specjalne wyjścia
Na specjalne okazje Jessica używa kępek sztucznych rzęs, pamięta też aby podkreślić brwi a jej skóra ma delikatnie błyszczeć (efekt healthy glow :)) 


Mój nawilżający ulubieniec - Cetaphil Dermoprotektor

Producent: Cetaphil
Pojemność: 250ml
Cena: około 35-40zł
Opinia producenta:  

Specjalistyczny dermokosmetyk, który powoduje głębokie i długotrwałe nawilżenie skóry.
Sprawia to jego unikatowy skład:
  • najwyższe wśród dermokosmetyków stężenie silnie wiążącej wodę gliceryny
  • olej z orzechów makadamia, który dostarcza skórze niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych
  • pantenol, który łagodzi podrażnienia i ułatwia regenerację naskórka
  • składnik antybakteryjny, który sprawia, że można go stosować w przebiegu trądzika młodzieńczego


Nie zawiera substancji drażniących i alergizujących.
Jest w wygodnej postaci balsamu, który łatwo się rozprowadza i nie pozostawia uczucia tłustości.

Dzięki swoim szczególnym właściwościom Cetaphil MD Dermoprotektor Balsam do twarzy i ciała został już czterokrotnie nagrodzony przez specjalistów wyróżnieniem Perła Dermatologii Estetycznej.



Moja opinia:
Produkt ten polecił mi mój dermatolog w trakcie kuracji retinoidami, kiedy to moja skóra była wyjątkowo przesuszona i od tego czasu ja i Dermoprotektor jesteśmy nierozłączni :).
Produkt świetnie nawilża, chroni naturalny płaszcz lipidowy skóry i jest przy tym dość lekki. Bardzo szybko się wchłania, idealnie nadaje się pod makijaż, skóra nie jest po nim tłusta. 
Cetaphil nie zapychał mojej skóry ( w przeciwieństwie do kremów nivea).
Cena jest stosunkowo niska, jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość opakowania - mi starcza spokojnie na pół roku przy używaniu go 2 razy dziennie. Produkt nie ma zapachu, nie wywołuje też u mnie żadnych alergii. Jestem posiadaczką skóry mieszanej i u mnie Cetaphil okazał się produktem idealnym - świetnie nawilża, nadaje się pod makijaż, jest lekki,doskonale sprawdził się przy mojej dość problematycznej cerze.

Moja ocena: 9/10 :)


poniedziałek, 9 września 2013

Puder Clinique- blended face powder

Firma: Clinique
Produkt: Blended face powder
Cena: 139 zł
Co mówi producent? : Lekki puder sypki dla wszystkich rodzajów skóry. Utrwala i udoskonala makijaż. Minimalizuje widoczność porów. 
Odcienie: Występuje w 4 kolorach, ja osobiście jako posiadaczka dość ciemnej karnacji posiadam 03- transparency




A co mówię ja?
Moja cera jest dość kapryśna - czasem tłusta, czasem sucha ze skłonnością do zapychania, ten puder sprawdził się jednak u mnie doskonale. W 100% spełnia swoją rolę jeśli chodzi o matowienie cery na cały dzień. Po użyciu pudru clinique nie błyszczę się tak szybko, skóra jest ładnie zmatowiona. Bardzo ważnym kryterium dla mnie jeśli chodzi o wybór kosmetyków jest to, aby nie zapychały one mojej cery. Blended powder nie wywołuje u mnie żadnych wyprysków. Co z minimalizowaniem widoczności porów? Tu jestem już bardziej sceptyczna - z pewnością ich nie uwidacznia, ale nie ma co oczekiwać na cud, nasze pory po użyciu tego produktu nie zostaną w magiczny sposób ukryte. Puder jest idealnie zmielony przez co praktycznie nie widać go na buzi, idealnie stapia się ze skórą. Producent do pudru dodaje pędzelek - ja osobiście go nie używam, zamiast tego wolę pędzel do pudru z ecotools. Blended face powder jest bezzapachowy, bardzooooooooooo wydajny ( ja mam swój ponad rok a nadal jest go sporo).






Moja ocena: Mocne 9/10 ! Jedyny 'minus' to cena, jednak jakość produktu w pełni mi to kompensuje.

A wy jakich pudrów używacie? Może polecicie mi jakiś tańszy zamiennik? :) 

niedziela, 8 września 2013

Pierwszy raz zawsze jest najtrudniejszy :) - starcie gigantów urban decay vs sleek!

Niby nic a tak to się zaczęło… 
Pierwszy post, po wielu podejściach w końcu się odważyłam! A jak zaczynać, to z przytupem :)

Tym razem na ringu stają dwaj zawodnicy: oh so special- sleek’a oraz legendarny naked2 – Urban decay.  Czy będzie to walka jak Andrzeja Gołoty z Lamon Brewster’em?

Różnica cenowa to niczym waga ciężka i piórkowa- naked2 to koszt około 180zł, sleek niecałe 40. Tutaj zdecydowanie plus dla sleeka.
Zarówno Oh So Special jak i Naked2 zawierają po 12 cieni. Różnica gramatur nie jest znaczna – każdy z cieni w palecie Urban Decay ma 1,5grama – Sleek niewiele mniej bo 1,1 grama.



Jeśli chodzi o samo opakowanie tutaj zdecydowanie króluje Naked2, paletka jest wykonana z trwalszego materiału niż ta firmy Sleek . Paleta Urban Decay wykonana jest z metalu natomiast Sleek z czarnego plastiku, który uwielbia się brudzić.  Powszechnie jednak wiadomo, że nie liczy się opakowanie a wnętrze! :)
Przejdźmy więc do najważniejszego!

Urban Decay- cienie są świetnie napigmentowane,   na powiekach wyglądają dokładnie tak, jak w opakowaniu. Kolory można bez problemu ze sobą łączyć. Cień, który nakładam na powiekę rano jest widoczny i nie roluje się, aż do czasu kiedy zmywam go wieczorem.  Niektóre kolory, zwłaszcza te ciemniejsze mogą delikatnie podczas nakładania się osypywać. Matowe cienie są idealnie zmielone i satynowe, dają przepiękny efekt na oku.  Bootycall idealnie nadaje się do podkreślania łuku brwiowego i kącika oka natomiast za pomocą cienia Blackout (wyjątkowo intensywna, matowa czerń) możemy zrobić piękną kreskę. Kolory w paletce są tak dobrane, ze wykonać za jej pomocą możemy makijaż zarówno dzienny jak i wieczorowy.

Sleek- bardzo dobra pigmentacja, zwłaszcza ciemniejszych odcieni. Mam jednak wrażenie, że błyszczące cienie są dużo lepiej widoczne na powiece niż te matowe.  Ciemne cienie często osypywały się podczas nakładania. Jeśli chodzi o trwałość to w tej dziedzinie lepiej wypada paleta naked 2. Oh so special przegrywa również jeśli chodzi o samą jakość cieni – te z Urban Decay są zdecydowanie lepiej zmielone, nie wchodzą tak w załamania i łatwiej je mieszać z innymi kolorami. Cienie w palecie sleek są dość trwałe – kolor utrzymuje się stosunkowo długo jednak po pewnym czasie cienie zaczynały się rolować w załamaniach powiek.  Kolejnym minusem jest to, że cienie łatwo się kruszą a następnie migrują po całej paletce.


Zbliżamy się do końca. Zanim stałam się szczęśliwą właścicielką palety Naked 2 przez rok używałam Oh So Special.  Z palety sleeka byłam bardzo zadowolona i nadal do niej wracam, jednak moim faworytem jest Urban Decay. Paleta ze sleeka jest bardzo fajną, tańszą alternatywą i zdecydowanie nie wypada ‘blado’ przy swojej droższej siostrze z UD.  Moja ogólna ocena to:
9/10 dla Naked 2
Oraz
7/10 dla Oh So Special